Założenie, że egzystencja osoby z niepełnosprawnością jest pozbawiona radości i ukryta, a dopiero łakome oko kamery i znana morda zmienia taki stan rzeczy, przepraszam – „burzy ten porządek„ – to okrutna, pozbawiona empatii pycha.
Kiedy myślisz, że telewizja, najbardziej zbędna i archaiczna rzecz w 2021 roku, nie może upaść niżej, wjeżdża TVN i mówi: czy słyszeliście o ableizmie? Jeśli nie, to właśnie zaprezentujemy go na ekranie! Nowy program produkcji TVN Discovery na TTV, To tylko kilka dni, brzmi jak absolutne piekło: Barbara Kurdej-Szatan, Qczaj, Misiek Koterski i inne gwiazdy, które zgodziły się na udział w programie, będą musiały odnaleźć się w rzeczywistości osób niepełnosprawnych i pomóc im w tak podstawowych sprawach, jak ubieranie się, kąpiel, czy szykowanie posiłków. Samo czytanie tej notki prasowej powoduje straszliwie cierpnięcie skóry. Po raz kolejny osoby z niepełnosprawnościami są nośnikiem jakiejś koszmarnej, celebryckiej fantazji. W materiałach prasowych wokół programu TVN brnie dalej: Gwiazdy, które wzięły udział w projekcie spróbują wnieść do życia swoich nowych znajomych powiew energii i inną perspektywę. Także dla nich to będzie czas na chwilę refleksji i docenienie tego, co się ma. Po kolei. Mamy tu sugestię, że życiu tych osób brakuje energii. Jak wiemy, istnienie nabiera barw dopiero, kiedy zacznie się celebrycki najazd na prywatność. Druga część komunikatu z Dzień Dobry TVN również elegancka nie jest, bo stawia w opozycji życie celebrytów, którzy dopiero muszą docenić, co mają do – w domyśle – gorszego życia osób z niepełnosprawnościami. Co oczywiście jest kompletną, krzywdzącą bzdurą – takie osoby mogą i prowadzą pełne życie, które nie jest zdefiniowane wyłącznie przez taką czy inną dolegliwość. Wystarczy jedna wizyta na Instagramie Wojtka Sawickiego, aka Life On Wheelz, żeby wyleczyć się ze szkodliwych stereotypów. Swoją drogą Wojtek odmówił udziału w programie. Wydaje mi się, że za szczytnym przesłaniem tego programu kryje się w gruncie rzeczy chęć wypromowania celebrytów, pokazania ich empatycznej strony. Widzę w tym pewien fałsz, zakłamywanie rzeczywistości. Opieka nad OzN żmudna, wieloletnia praca, natomiast tydzień spędzony z nami w świetle kamer to rozrywka, kaprys. Brak państwowego programu całodobowej opieki nad OzN to wielki problem polskiego państwa, który w “To tylko kilka dni” zostanie prawdopodobnie pominięty, a w najlepszym razie potraktowany po macoszemu, obrócony w błyskotliwy żart. Ponadto umieszczenie na pierwszym planie rodzimych celebrytów pozbawia nas podmiotowości. To oni są tutaj najważniejsi, my znowu stajemy się tylko dodatkiem, szczęśliwcami, którymi wspaniałomyślnie zgodziły “zająć się” gwiazdy szołbiznesu. Jest to całkowicie sprzeczne z moją misją, gdyż walczę z przedmiotowym traktowaniem OzN, ze stereotypem zakładającym naszą bierność – pisze na swoim Facebooku. Jeśli wciąż wam mało materiałów do odruchu wymiotnego, zapraszam, to wypowiedź Lidii Kazen, dyrektorki programowej TTV: osoby niepełnosprawne często na co dzień pozostają w ukryciu w domach, gdzie wspólnie ze swoimi opiekunami spędzają większość życia. My z pomocą znanych osób na chwilę ten porządek burzymy, dajemy chwilę wytchnienia, czasem po prostu zwyczajnej radości. Ponownie – ten ton świętego samozadowolenia, a jednocześnie język alienacji i wykluczenia, kompletnie redukują jakiekolwiek dobre intencje stojące za tą produkcją, o ile takie kiedykolwiek istniały. Założenie, że egzystencja osoby z niepełnosprawnością jest pozbawiona radości i ukryta, a dopiero łakome oko kamery i znana morda zmienia taki stan rzeczy, przepraszam – burzy ten porządek – to okrutna, pozbawiona empatii pycha. Owszem, problem widoczności OzN w przestrzeni publicznej – nie tylko na ulicach, ale również w mediach – istnieje. Ale zamiast pochylić się nad jego źródłami – niedostosowaniem ulic, chodników i budynków użyteczności publicznej do osób z różnymi potrzebami, hegemonią pewnej wizji w pełni sprawnego człowieka, którego można prezentować w mediach, czy wreszcie nieadekwatnym wsparciem państwa dla OzN i opiekunów – TVN woli wyprodukować laurkę dla swojej celebryckiej stajni. To nie jest reprezentacja, ale ableizm – forma dyskryminacji osób z niepełnosprawnościami.
Wojtek Sawicki pisze o pozbawianiu podmiotowości przez naświetlenie celebrytów. Druga warstwa tego pozbawienia to ciągłe podkreślanie, że gwiazdy programu zastąpią opiekunów i opiekunki osób z niepełnosprawnościami, którzy, znowu cytat z materiałów prasowych: wyjadą na zasłużony odpoczynek. Z każdą kolejną chwilą czytania o To tylko kilka dni, odkrywa się kolejny poziom szokującego ableizmu. Znowu z osób z niepełnosprawnościami robi się bezpodmiotowe istoty, które albo służą poprawie celebryckiego samopoczucia, albo są ciężarem dla opiekunów. W materiałach prasowych TVN-u nie tylko nie znajdziemy wypowiedzi żadnej z osób, które zostaną dotknięte wątpliwą łaską opieki Qczaja czy Miśka Koterskiego – takie osoby nie są wymienione nawet z imienia. A To tylko kilka dni mogło mieć potencjał na coś więcej, niż wybitnie problematyczny, celebrycki egotrip. Tytułowe kilka dni mogło być spędzone nie na epatowaniu mizerią, szokowaniu cierpieniem i pokazywaniu trudnego życia (mam niejasne przeczucie, że do tego sprowadzi się program), a odczarowywaniu wizerunku osób z niepełnosprawnościami jako tych trudnych, cierpiących i smutnych. W obecnej formule produkcja raczej do tego wizerunku się przyłoży. Po telewizji nie spodziewam się pogłębionych programów z mądrym przesłaniem – agonia tego archaicznego środka przekazu nadchodzi i bardzo dobrze – ale równościowa, ludzka, czy nawet emocjonalna produkcja nie byłaby wcale czymś trudnym do zrobienia. Ba, jest spora szansa, że taki program spotkałby się z przychylną reakcją widowni. Ale czy Barbara Kurdej-Szatan, Misiek Koterski, czy oślizgły Sławomir mieliby wtedy okazję zarobić? Nie sądzę. To tylko kilka dni ma być wehikułem właśnie dla nich, nie dla spraw osób z niepełnosprawnościami. Ohyda.